W dzisiejsze słoneczne popołudnie zmierzyliśmy się w wyjazdowym spotkaniu z zespołem Orkanu Długoszyn. Początek spotkania nie zapowiadał, że do Czarnowa zespół powróci z zerową ilością punktów. Okropna skuteczność - to zadecydowało o naszej kolejnej porażce...
Przed spotkaniem spodziewaliśmy się, że zespół z Długoszyna mimo zerowej zdobyczy punktowej do meczu z Walką, potrafi mądrze i twardo grać w piłkę. Naszym celem było przełamanie złej passy trzech spotkań bez zwycięstwa.
Początek spotkania to nieustanne ataki naszej drużyny w których dwukrotnie powinniśmy umieścić piłkę w siatce. Najpierw strzał Grygorczyna z 12 metrów tuż nad poprzeczką, a następnie akcja sam na sam Karola także nie zakończyła się umieszczeniem piłki w bramce rywali. Pięknie z rzutu wolnego "wali" Chełpa, lecz bramkarz Orkanu skutecznie interweniuje.Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Baran strzela w poprzeczkę. Fatalna skuteczność towarzyszyła nam od samego początku spotkania. Goście opierali się głównie na długich podaniach do swojego bardzo szybkiego napastnika. W 35min spotkania tracimy bramkę po zamieszaniu w polu karnym i złym wybiciu piłki przez obrońców.
Druga połowa to nieustanne próby zdobycia gola przez nasz zespół. Już na samym początku groźnie strzelamy z dystansu, piłkę broni bramkarz Orkanu, który za chwilę przy dobitce Parylaka popisuje się fenomenalną obroną. Chwilę później kolejną szansę marnuje Baran. Wszystkie dośrodkowania padają także w ręce bramkarza gospodarzy. Podjęliśmy ryzyko, które po raz kolejny się nie opłaciło. W 70min po wybiciu piłkę przez obronę z Długoszyna i fatalnej interwencji Dereczenika tracimy drugą bramkę, która kompletnie zniżyła nasze morale do zera.
Przegrywamy kolejne spotkanie w którym prezentowaliśmy się o wiele lepiej od przeciwnika. Pierwszą połowę zagraliśmy naprawdę dobrze. Gorzej wyszła nam druga. Orkan tak naprawdę stworzył sobie dwie sytuacje do strzelenia bramki i je wykorzystał. Skuteczność naszych zawodników była przerażająca. Ciężka do zrozumienia jest dyspozycja naszych niektórych graczy, którzy stanowili siłę napędową naszego zespołu w przedsezonowych sparingach. Smutny jest także fakt, że pod koniec spotkania nasi "starsi" zawodnicy wyglądają lepiej pod względem kondycyjnym jak niektórzy przedstawiciele naszego młodego pokolenia. A przecież w początkowych sparingach wyglądało to zupełnie inaczej.
Nie można odmówić nikomu zaangażowanie i włożonego serca w dzisiejsze spotkanie. Mało pracy miał nasz goalkeeper. Dobrze radził sobie Marcin, Rumun, Baran oraz Dereń (gdyby nie ten fatalny w skutkach błąd). Z początku nieźle chodził Grygorczyn, który zgasł po 20min. Jak zwykle można było liczyć na Kubę i Chełpę. Słabiej radził sobie Karpuk, który o dziwo lepiej wygląda w defensywie jak w atakowaniu przeciwnika. Niezłe 30min Żylińskiego i fatalne pół godziny w jego wykonaniu. W drugiej połowie nie pograł sobie Karol, który mógł zostać bohaterem spotkania. Także Parylak powinien wpisać się na listę strzelców.
Ciężko w jakikolwiek sposób wytłumaczyć naszą porażkę. Popadliśmy w strzelecką niemoc. Walczymy, biegamy, "gryziemy" trawę i wkładamy ogromną ilość zdrowia ale jak nie idzie to nie idzie. Klątwa zawisła nad naszym zespołem. Miejmy nadzieję, że dobra gra zacznie w końcu przynosić rezultaty podobne do tych z początkowej części sezonu...
2
